Żywa pochodnia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kanister, zdjęcie ilustracyjne
Kanister, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Fotolia / Autor: animaflora / KW
Przed warszawskim sądem stanęli Polak, Rosjanka i Kirgiz oskarżeni o spalenie Azera. Co chwila każde z nich podaje nową, odmienną wersję zabójstwa. Sąd docieka prawdy.

Coś mi powiedziało, aby skręcić na dróżkę – zeznał przed sądem rolnik spod Wyszkowa, który 17 sierpnia 2012 r., szukając grzybów, znalazł w lesie spalone zwłoki mężczyzny. Przestraszył się, widząc wyciągniętą w jego stronę osmoloną rękę. Zawiadomił policję. Po kilku miesiącach śledztwa ustalono tożsamość spalonego mężczyzny. Był to 22-letni Abiel S., który cztery lata wcześniej przyjechał do Polski z Azerbejdżanu. W Warszawie mieszkała jego siostra, która wyszła za Polaka Pawła B. Jak zeznała, Abiel żył z dnia na dzień i zazwyczaj na koszt kobiet. Szybko je porzucał. Najdłużej zatrzymała go przy sobie starsza o 12 lat Rosjanka Natasza G., która od kilku lat mieszkała pod Warszawą. Miała z Abielem syna.

Przesłuchano tę kobietę. Przedstawiła Abiela jako eleganckiego mężczyznę, poliglotę o komputerowej wręcz pamięci, łowcę bogatych kobiet. Szukał ich na portalach internetowych. Trudniąca się prostytucją (głównie w Niemczech) 34-letnia Natasza G. odbierała wiele telefonów od dziewczyn, które porzucone przez Abiela i ograbione z pieniędzy usiłowały go namierzyć. – Stosował wypróbowaną metodę – zeznała Rosjanka. – Na początku znajomości udawał, że jest bogaty. Po kilku dniach dzwonił do narzeczonej (szybko się oświadczał) z wiadomością, że zatrzymała go policja i potrzebuje pieniędzy na łapówkę. Natychmiast. Nie zdarzyło się, żeby któraś nie poratowała go w potrzebie. Choćby musiała się zapożyczyć. Żadna nie wiedziała, że jej wybranek jest już żonaty z warszawianką Barbarą K. Też nieszczęśliwą, bo zostawił ją w ciąży, naciągnąwszy na 30 tys. zł.

Któregoś dnia, gdy Abiel zatrzymał się u Nataszy, wysłała z jego telefonu do wszystkich numerów zapisanych w kontaktach SMS-y z informacją, że odbiorczynie zadały się z oszustem. Kochanek niezbyt się przejął. Ani tym, że wystawiła jego rzeczy za próg. Po paru miesiącach, jak zeznała, znów się spotkali i zaiskrzyło. Przepadł, gdy pożyczyła mu 150 tys. zł.

Nowe światło na związek Nataszy G. z Abielem S. rzucił ich znajomy Gruzin, właściciel firmy turystycznej. – To była dobrana para – poinformował śledczego. Ona wyszukiwała w internecie potencjalną ofiarę, zazwyczaj młodą kobietę, a Abiel działał dalej. Natasza mogła go szantażować, bo wiedziała, kogo oszukał.

Kajdanki i kanister z benzyną

Śledczy coraz więcej wiedzieli o ofierze, ale nadal nie mieli odpowiedzi na pytanie, z czyjej ręki zginął obcokrajowiec. Od tragicznego wydarzenia minął prawie rok. Ponownie przesłuchano Nataszę G. Niespodziewanie zeznała: – Wcześniej nie powiedziałam prawdy, bo bałam się, że wina za spalenie zostanie zwalona na mnie. Nie wierzyłam, że oni mogli to zrobić. Oni, to znaczy Paweł B. i brat jego żony Mirza N., Azer z pochodzenia, z którym łączyło mnie uczucie. Rosjanka przedstawiła taką wersję wydarzeń: wróciła z Niemiec 14 sierpnia. Zadzwonili znajomi, że Abiel jest w Polsce i znowu pożycza, gra w kasynach. 15 sierpnia odezwała się komórka Abiela, chciał, żeby się spotkali. Gdy się spotkali, poprosił, żeby mu kupiła doładowanie do telefonu, bo jest bez grosza. Dała mu 100 zł. – Potem pojechałam do Mirzy – zeznała Natasza. – Był menedżerem w restauracji na warszawskiej Ochocie. Gdy siedzieliśmy przy stoliku, odebrałam telefon od Abiela z prośbą, czy może się u mnie przespać. Mirza się zgodził. Pojechaliśmy we troje do mojego mieszkania. Abiel nie miał ubrań na zmianę, więc mu wyprałam to, co zdjął z siebie. Nazajutrz chciał, aby go zawieźć do galerii handlowej. Tego dnia dzwonił do mnie Paweł B. Powiedziałam o wizycie jego szwagra, bo chciał, aby go zawiadomić, gdy Abiel się pokaże. Miał nadzieję, że odda mu dług. Wieczorem siedzieliśmy we trójkę przy kolacji, gdy przyjechał B. Wszedł do salonu, a ja pobiegłam na piętro ubrać się, gdyż byłam w szlafroku. Dochodziły mnie odgłosy jakby szarpaniny, potem ucichło. Gdy zeszłam na dół, już ich nie było.

Przesłuchano Mirzę N. (20 lat, urodzony w Kirgistanie, bez paszportu). – Byłem przy tym – zeznał – gdy 16 sierpnia w domu Nataszy Paweł napadł na śpiącego Abiela. Uderzył go deską kuchenną, po czym wyjął kajdanki. Na jego polecenie przytrzymałem chłopaka, a B. go zakuwał. Mówił, że po to, by łatwiej było dostarczyć oszusta policji. W samochodzie Pawła, którym jechaliśmy, śmierdziało benzyną. Bałem się o życie, chciałem wysiadać. On wyrzucił mnie w połowie drogi, koło jeziorka w Kobyłce. Stamtąd zadzwoniłem do Nataszki, żeby po mnie przyjechała. I tak się stało. W jej domu zauważyłem, że nie mam komórki. Potem odezwał się Paweł, że zostawiłem telefon w samochodzie, wkrótce go przywiezie. Podczas połączenia słyszałem w tle głos Abiela. Następnego dnia B. przyjechał do mnie do restauracji. Żądał, aby w razie przesłuchania na policji odpowiadać, że o niczym nie wiem. Oddał telefon, ale bez karty. Nie wiedziałem, że Abiel nie żyje.

Przesłuchano Pawła B. (50 lat, z wykształcenia ekonomista): – Nie prosiłem Nataszy, żeby dała mi znać, gdy Abiel będzie w Polsce. Szwagier nie miał u mnie długów, słyszałem natomiast, że był winien pieniądze tej Rosjance. Nie miałem powodu bić go kuchenną deską. Kajdanki przyniósł Mirza z sypialni. Gdy Abiel spał, został przez nas troje skrępowany i wyprowadzony do samochodu. Mirza kazał mi zabrać bak z paliwem. Wszystko to odbywało się na jego komendę. Natasza została w domu, aby zmyć krew na tapczanie. W trakcie jazdy zażądaliśmy od Abiela, żeby oddał swoim dłużnikom pieniądze. Mówił, że jest bez grosza. Zajechaliśmy do lasu. Tam Mirza skrępował Abielowi ręce i zadał trzy ciosy nożem. Potem kazał mu uklęknąć, a mnie podać kanister z benzyną. Widziałem, jak lał paliwo na chłopaka. Byłem sparaliżowany strachem, nie zareagowałem. Potem kazał mi wrócić do samochodu. Abiel, cały w ogniu, przeraźliwie krzyczał. Mirza przybiegł, krzyknął: „Odjeżdżamy!”. Gdy wyjechaliśmy na główną drogę, zobaczyłem samochód czekającej na nas Nataszy.

Kolejne przesłuchanie Rosjanki: – Nie pomagałam skrępować Abiela. W moim domu nikt go nie bił. Sam wstał z kanapy i wyszedł na podwórze z Pawłem i Mirzą, aby odetchnąć świeżym powietrzem, porozmawiać. Potem wsiedli do samochodu. Kilka godzin później zabrałam Mirzę z drogi koło Kobyłki, gdzie przywiózł go Paweł. Podałam mu przez okno samochodu telefon, który zostawił u mnie. Zapytałam Mirzę, gdzie Abiel. Nie odpowiedział, tylko mnie przytulił. Nie pamiętam, czy było czuć od niego benzynę. Byłam pewna, że Abiel następnego dnia przyjedzie po swoje rzeczy. O jego śmierci dowiedziałam się w grudniu 2012 r. Badanie wariografem prowadzi biegłych do wniosku, że kobieta nie mówi prawdy. Prokurator występuje do sądu o tymczasowe aresztowanie trojga podejrzanych.

Mów, co ci każę

Z aresztu Mirza N. wysyła do Nataszy gryps. Służba więzienna z łatwością przechwytuje korespondencję. Czy osadzonemu zależało na tym, aby list wpadł w ręce prokuratora? „Cześć. Ja rozumiem Pawła, choć on jest dla mnie nikim. Zabił, a teraz się wypiera, żeby nie dostać 25 lat. Ale co z Tobą, kurwa, co ja Ci zrobiłem? Czy ja Cię też okradałem? Wkrótce będą konfrontacje, mów prawdę, ja wiem, że z Pawłem się umówiliście, żeby wszystko zwalać na mnie. Opamiętaj się”. Kolejna przechwycona korespondencja: „Cześć, Natasza. Co u Ciebie? Ja się na razie trzymam. Zmieniłem wszystkich adwokatów. Pierwszy powiedział, że nie jestem Polakiem, więc dostanę największy wyrok, drudzy rozmawiali poza moimi plecami z prokuratorem. On chce 50 tys. zł łapówki ode mnie, żeby prowadzić śledztwo w pożądanym kierunku. Paweł na 100 proc. dał łapówkę, ale najważniejsze, że jest Polakiem, więc dostanie mniej niż my, jeśli będziemy mówić różnie. W liście, który dostała A. (i miała ci przekazać), pisałem, co było w moim zeznaniu: Ty byłaś w mieszkaniu, gdy skrępowaliśmy Abiela. Potem trochę zeznania zmieniłem. […] Co do nagłego zaśnięcia Abiela podczas kolacji. W sądzie zeznam, że Ty wprawdzie powiedziałaś mi, żebym nie jadł tego, co on dostał na talerzu, ale nie widziałem, żebyś coś dosypywała. Teraz wyjaśniaj, że być może coś takiego mówiłaś, ale chodziło o to, że przygotowujesz potrawy z wieprzowiną, a ja jestem muzułmaninem. Ale sama dokładnie nie pamiętasz, czy dosłownie się wyraziłaś, żebym nie jadł tego samego, co Abiel.

Jeśli chodzi o rozmowy przez telefon. Tamtej nocy, gdy jechałem z Pawłem i Abielem, zadzwoniłem do Ciebie, a Ty powiedziałaś: »Wypierdalaj z tego samochodu«. Powiesz w sądzie, że tak powiedziałaś, bo byłaś zaskoczona, że się zabrałem z nimi. Drugi mój telefon do Ciebie był taki, że ja Cię informuję, że jestem obok jeziorka w Kobyłce. Sam na drodze, bo oni pojechali dalej. I odpowiedziałaś: »Czekaj na mnie, zaraz przyjadę«. Tutaj już niczego nie zmieniaj. Robimy tak: mówisz, że nad jeziorem byłem sam, ale kiedy podjeżdżałaś, widziałaś samochód Pawła. W środku nieoświetlony, nie mogłaś dojrzeć Abiela. Nie zatrzymałaś się, bo szukałaś mnie, wiedząc, że jestem gdzieś nad jeziorem.

Teraz co do nocy zabójstwa. Po powrocie znad jeziora uzgodniłem z B., że przywiezie mi mój telefon zostawiony u niego w samochodzie i poszedłem spać. Ty długo nie mogłaś zasnąć. (Czytałem w zeznaniach, że się martwiłaś). Powiedz (to bardzo ważne), że w nocy usłyszałaś samochód pod oknem, poznałaś, że to Pawła. Pewnie przywiózł Abiela, pomyślałaś, ale to się okazało nieprawdą, on tylko ci oddał dwa telefony. Nie wiedziałaś, który jest mój, a który Abiela. Pytałaś Pawła, gdzie jest Abiel, a on na to: »Pogadamy jutro«. Zaproponowałaś, abyśmy się spotkali u mnie w restauracji. I poszłaś spać. Ważne: Ty nigdy mi nie mówiłaś o tym, że Paweł przyjechał nocą, gdy ja już spałem. Nie wskazuj czasu, bo mnie wkopiesz. Teraz – 17 sierpnia rano. Ja zbieram się do pracy. Jestem zły, bo nie mam telefonu. Nie wiem, że Paweł przywiózł go nocą. O godzinie 11 wstałaś z łóżka, dałaś mi telefon, myślałaś, że to mój. Ja poznałem, że Abiela. Wtedy powiedziałaś: »Weź go z sobą, a jeśli nie będzie ci potrzebny, wyrzuć«. (Musisz tak powiedzieć, bo ja tak zeznawałem). Ale powiedziałaś tak, dlatego że dwa dni wcześniej Abiel mówił, że znowu będzie jebać ludzi na pieniądze, nie chciałaś więc, aby do ciebie wracał na noc. Gdy 16 sierpnia zostawiliśmy go w Promenadzie, on tam już kręcił jakąś babkę. Zrozum, musisz tak powiedzieć, żeby Twoje i moje słowa się potwierdziły. Wracam do 17 sierpnia. Pojechałem do pracy. W porze obiadu przyjechałaś do restauracji, a zaraz potem Paweł. Ja go spytałem o mój telefon, który miał białą obudowę, a ten, który mi dałaś, był w innym kolorze. [...] W restauracji wziąłem mój telefon do ręki, zapytałem, gdzie karta SIM, bo Paweł, myśląc, że to aparat Abiela, wyrzucił ją. Poszedłem na zaplecze, do kuchni. Kiedy zostaliście we dwoje, on Cię poprosił: »Nikomu nie mów, że Abiel był u ciebie w domu i że ja też tam byłem«. Teraz tak. Ja mówiłem prokuratorowi, że nie wiedziałem [podkreślone – red.], gdzie Ty pracujesz w Niemczech. To stworzy obraz, że nasze kontakty nie były pełne zaufania, co będzie plusem i podważy to, że mogłaś mnie namówić do zabicia Abiela. Jakby co, to ja spotykałem się z wieloma innymi kobietami, czyli nie byłem w Tobie zakochany. A Ty lubiłaś mnie, ale wiedziałaś, że jestem młodszy i Cię porzucę. Śledztwo opiera się na tym, że Ty mnie namówiłaś do zabójstwa, a ja z powodu wielkiej do Ciebie miłości zabiłem. [...]

Nataszko, pisz mi, co mam mówić ze swojej strony. Ja napisałem zawiadomienie do CBA na prokuratora, do ambasady Kirgizji w Niemczech, do Europejskiej Komisji Praw Człowieka. Tylko czekam na okazję i wyślę też to do Polsatu, do programu »Państwo w państwie« o bezprawiu prokuratora i sądu. Dlatego naucz się wszystkiego na pamięć. W sądzie płacz. Im więcej, tym lepiej. Mów, że kochałaś Abiela. Pozdrawiam z okazji walentynek”.

Pojawia się chudy blondyn

Gdy osadzony Mirza N. szedł do biblioteki, ujawniono przy nim gryps, który zamierzał przekazać Pawłowi B.: „Nie pisz mi więcej, kurwa, przez bibliotekę. Już się wpierdoliłeś, wpierdalaj się dalej lub powiedz prawdę. Ukrywałem Twoich, znasz, co oni zrobili ze mną. Mój list do Nataszy złapany i sam sobie rozbabrałem sprawę, a Ty się nie przyznajesz. Kłamałem, że mnie tam nie było, żeby nie wydawać Twoich. Załatwiłeś nas ładnie, wyszło na to, że ja rozjebałem Abiela. Dobrze pamiętam słowa tego blondyna z bmw, że będzie plan A i plan B. Dlatego kazaliście mi zatrzymać telefon Abiela. A plan B to chyba w przypadku, gdy Cię złapią i zrzucisz wszystko na mnie, dlatego zostawiłeś swój telefon u Nataszy. Jeśli trafisz ze mną do jednej celi, nie wiem, co Ci zrobię. Pamiętaj, jesteś kawałem chuja. Robiłem, jak mi kazałeś. […] Do konfrontacji czekałem, co powiesz. Nie przyznałeś się i teraz Twoja wersja wychodzi na prawdziwą. Ja mówiłem, że mnie tam nie było, żebyś Ty sam zdecydował się powiedzieć, kto odjebał Abiela. Natasza nawet nie wie, że oprócz nas byli Twoi ludzie. Pisałem jej, żeby wspólnie udowodnić, że mnie tam z Wami nie było, ale Ty, debilu, zamiast zrozumieć, to mówisz, że ja zabiłem. Ja nigdy nie powiedziałem, że Ty zabiłeś Abiela, jak zabił ten blondyn. Długo Cię słuchałem, teraz będzie inaczej, wszystko powiem prokuratorowi. Również o tym, że w areszcie się kontaktowaliśmy, wypożyczając te same książki, w których podkreślałeś pewne litery”. Mirza N. do prokuratora: „Wszystkie moje zeznania, które do tej pory składałem, są fałszywe, ponieważ zostały ustalone z Pawłem B. już po zatrzymaniu go, gdy jechaliśmy w jednym konwoju. Teraz powiem prawdę – byłem w tej wsi, w tym lesie”.

Jeszcze tego dnia Mirza N. zostaje przesłuchany. Potwierdza to, co napisał. Wyjaśnia, że Paweł B. posłużył się swoimi ludźmi. Był w zmowie z Nataszą, która w swoim domu pomagała założyć Abielowi kajdanki i zamknęła mu ręką usta, gdy krzyczał, pobity przez Pawła. Wspólnie zaprowadzili Abiela do samochodu. – Wcześniej wyjaśniałem – zeznał Mirza N. – że Paweł miał kanister z paliwem. Teraz to prostuję. Nie było żadnego kanistra. W czasie jazdy on rozmawiał z Abielem o zwrocie pieniędzy. Przed nami, mówił, jadą w bmw jego koledzy. Potem zatrzymał ten samochód. Wyszedł z niego chudy blondyn i powiedział Pawłowi, że się dobrze spisał, może więcej nie płacić. Nie wiem, co to znaczyło. Potem Paweł kazał mi się przesiąść do bmw. Tam pilnował mnie chłopak o imieniu Arek. Widziałem u niego broń w kaburze, a na szyi znaczek policyjny. W pewnej chwili nałożył gumowe rękawiczki i dźgnął mnie w nogę nożem. Poleciała mi krew. W lesie chciałem wyjść z samochodu, ale Arek złapał mnie za bluzę. W kieszeni miałem komórkę Abiela, którą dał mi Paweł. Gdy na ten telefon zadzwoniła Natasza, pytając, gdzie jesteśmy, Arek wyjął z aparatu kartę oraz baterię. Wyciągnął mnie z samochodu. Na zewnątrz byli już Abiel, Paweł i blondyn. Paweł wyjął z bagażnika dwulitrową butelkę z benzyną. Gdy Arek wylewał ją na mnie, Paweł protestował, że nie tak było uzgodnione. Potem założyli mi kajdanki. Widziałem, jak blondyn oblewał paliwem Abiela. Coś do siebie wykrzykiwali, zrozumiałem, że Abiel oszukał tego blondyna. Arek kazał mi palić papierosa. Nie chciałem, wtedy drasnął mnie w szyję nożem. Przestraszyłem się i wypaliłem do połowy trzy papierosy. Arek je zabierał i gasił. Czwartego już przy Abielu, który zaczął się palić. Uciekłem do samochodu Pawła. Abiel cały czas wył. Gdy dojeżdżaliśmy do Warszawy, Arek zdjął mi kajdanki i oddał Pawłowi telefony – mój i Abiela. Kazał pozbyć się samochodu. Zadzwoniłem do Nataszy, żeby po mnie wyjechała.

Sprawa rodzinna

W maju tego roku akt oskarżenia Mirzy N., Pawła B. i Nataszy S. wpłynął do warszawskiego sądu okręgowego. Wersję Mirzy N. o udziale w morderstwie nieznanych mu mężczyzn z samochodu marki BMW uznano za wymysł podejrzanego. W miejscu zdarzenia nie było śladów dwóch samochodów. Zdaniem biegłych obrażenia Mirzy N., rzekomo zadane mu przez niezidentyfikowanego Arka, nie mogły powstać w okolicznościach przez niego podanych. Oskarżeni nie przyznali się do zarzucanego im czynu. Paweł B. na pytanie sędziego, dlaczego nie zawiadomił policji o oszustwach swojego szwagra, odpowiedział, że w kulturze ojczystego kraju jego żony obowiązuje załatwianie spraw rodzinnych bez ingerencji organów ścigania. I on to respektował. – Poza tym nie zdawałem sobie sprawy, że temperatura uczuć między Mirzą a Nataszą może doprowadzić do tego, co uczynił. To kochanek Rosjanki wszystkim kierował. On miał kajdanki, benzynę – zeznał.

Mirza N. z kolei twierdził, że we wszystkim poddawał się Polakowi. Wierzył, że zawiozą Abiela na policję. Później podejrzewał, że Natasza była w zmowie z B., bo zadzwoniła po niego, gdy Abiel usnął po dosypaniu mu czegoś do jedzenia. Sugestie prokuratora, że zamordował z zazdrości, są bezpodstawne, bo nic do niej nie czuje. Sąd czeka mozolne weryfikowanie wszystkich zeznań złożonych w śledztwie, zwłaszcza tych odwoływanych. Pytanie, kto i kiedy kłamał, cały czas wisi w powietrzu. 

Więcej możesz przeczytać w 49/2014 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.